Czy można przytyć od nieczytania składu żywności?

dieta

Czy można przytyć od nieczytania składu żywności? Wątpliwości rozwiewa Roksana Środa, dietetyk kliniczna

Wiele mówi się o tym, jak ważne jest zdrowe odżywianie i jak pozytywny wpływ ma na nasze zdrowie, samopoczucie czy nawet efekty sylwetkowe. Nieustannie powtarzamy hasła „zdrowa żywność” i „zdrowe odżywianie”, ale właściwie – co to oznacza w praktyce? Skąd mamy wiedzieć, który produkt jest zdrowy, a który nie? Na co zwrócić uwagę i jakich elementów unikać?

I właśnie tutaj do gry wkraczają składy, które są niezbędnym elementem na opakowaniu każdego produktu spożywczego. Warto na nie spoglądać, ale przede wszystkim – wiedzieć, co one oznaczają! Często cukier i inne, niekoniecznie zdrowe, składniki ukryte są pod zupełnie innymi nazwami. Jestem zdecydowaną zwolenniczką czytania składu produktów, które wkładamy do koszyka!

Przede wszystkim edukacja

Jakiś czas temu uruchomiłam na swoim Instagramie serię stories „zakupy”. Pokazuję w nich trochę zdrowych produktów spożywczych, które można znaleźć w danym sklepie i na które warto zwrócić uwagę. Ostatnim razem poszłam o krok dalej i dorzuciłam kilka produktów, których nie warto kupować. Dlaczego? Przede wszystkim – dla edukacji. Bardzo dużo mówi się o tym, jak ważne jest zdrowe odżywianie, a zdecydowanie za mało o analizowaniu składu produktów i edukacji w tym zakresie. Niestety, te „dziwne nazwy” z tyłu opakowania nie dla każdego są oczywiste. Zamiast kierować się składnikami, wiele osób kieruje się hasłem na opakowaniu, które ma za zadanie przekonać konsumenta, że to zdrowy produkt, choć nie zawsze tak jest.

Fałszywe hasła

Wystarczy hasło „fit” czy „fitness” i dany produkt ląduje w naszym koszyku! Z góry zakładamy, że to zdrowy produkt, z wartościowym składem i idealne uzupełnienie diety odchudzającej. Skoro producent zapewnia, że jest „fit”, to najpewniej ma niewiele kalorii i będzie świetną przekąska w ciągu dnia podczas diety redukcyjnej. Takie są założenia wielu z nas, a może oczekiwania?

A tu niespodzianka! Bardzo często takie produkty nie tylko nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem (w składnikach występuje zwykle cukier pod kilkoma postaciami oraz tłuszcz utwardzony). Na dodatek mają jeszcze więcej kalorii niż ich „mniej zdrowe” zamienniki. Na takich hasłach można się bardzo łatwo „przejechać”. Dlatego staram się na każdym kroku edukować. Nie tylko pokazuję konkretne produkty godne uwagi, „do zapamiętania” i kupienia przy pierwszej lepszej okazji, ale też uczę, jak czytać składy produktów, na co uważać, czego unikać i na jakie elementy w szczególności warto zwrócić uwagę. Moim zdaniem analiza składników, to podstawa zdrowego stylu życia. Nie na chwilę, a na całe życie. Również wtedy, gdy naszym celem jest redukcja.

Skład produktu ma ogromne znaczenie. Głównie w kontekście zdrowia! Nikt z nas raczej nie kupuje „zdrowych krakersów zbożowych” z przekonaniem, że na pierwszym miejscu listy składników będzie cukier, na drugim tłuszcze trans, a na trzecim syrop glukozowy. Oj nie… Łapiemy za nie z myślą, że to zdecydowanie zdrowsza i mniej kaloryczna przekąska, w stosunku do tradycyjnych chipsów. Zwłaszcza to hasło „mniej kaloryczna” jest mocno obiecujące, gdy staramy się zrzucić parę nadprogramowych kilogramów, jedząc intuicyjnie, bez konkretnej kontroli kalorii w naszej diecie. Jednak i tu można się zawieźć.

Tabelki, tabelki…

O ile skład ma ogromne znaczenie w kontekście zdrowia, o tyle ta druga tabelka na opakowaniu – z wartością odżywczą – ma ogromny wpływ na naszą wagę i efekty ewentualnej redukcji. Niestety, nie warto ufać hasłom promocyjnym, które miałyby świadczyć o tym, że dany produkt nie dostarczy zbyt dużej ilości kalorii. Warto zaufać faktom… Spojrzeć na opakowanie, sprawdzić, ile dany produkt dostarczy kalorii w 1 porcji, którą mamy w ręku i ewentualnie porównać z innym produktem. W kontekście odchudzania niekoniecznie konkretny produkt czy skład ma znaczenie, ale energetyczność zdecydowanie tak!

Dlatego też intuicyjna redukcja niestety bardzo często się nie udaje. Nie licząc kalorii, nie czytamy też etykiet… Zdarzy się, że część osób spojrzy na skład danego produktu, ale pominie tabelę wartości odżywczych – zapominając, że to nie konkretny składnik prowadzi do tycia, a jego nadmiar w codziennym żywieniu. Warto edukować. Pokazywać, co w rzeczywistości jest zdrowe, a co lepiej odłożyć na półke. Udowadniać, że oprócz czytania składu warto też zwrócić uwagę na kaloryczność. Może okazać się, że jedząc zdrowo lub stosunkowo zdrowo, czytając listę składników przytyjesz. Tylko dlatego, że kaloryczność przekroczyła Twoje dzienne zapotrzebowanie.

dietetyczka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.